Mity i prawdy o pielęgnacji tatuażu: jak dbać o swoją skórę po sesji z igłą?
Zrobiłeś sobie dziarę, dostałeś kilka cennych porad od tatuażysty. Wracasz do domu, chwalisz się znajomym i co się okazuje? Że każdy z nich, jak to typowy Polak, jest ekspertem od wszystkiego. Czy ma tatuaż czy nie ma – i tak wie o nim najwięcej. Czyli więcej niż ty, więcej niż twój tatuator i więcej niż twórcy specjalistycznych kosmetyków. No i nie ma się co dziwić – przecież zrobił porządny research – obejrzał trwający 65 sekund filmik na YouTube i przypomniał sobie, co zięć kumpla mówił na poprawinach u kuzynki konkubiny. Sprawdź, z jakimi mitami się spotkasz i ile w nich prawdy.
Szwagier owijał folią spożywczą i ma dziarę jak ta lala
Mit: żeby dziara się dobrze wygoiła a krem nie brudził ubrań, trzeba ją szczelnie owijać folią aż do wygojenia. Z tym poglądem możesz spotkać się bardzo często. Ludzie paradujący po ulicach w szczelnych pseudo-opatrunkach z folii spożywczej to nie taki rzadki widok.
Jakie są fakty? Skóra – ta z dziarami, jak i ta bez – musi oddychać. Próbowałeś kiedyś oddychać w reklamówce na głowie? To nie próbuj, nie da się. Co więcej, taka skóra musi też mieć możliwość oddawania wilgoci – wysięk jest zjawiskiem naturalnym. Jeśli uniemożliwione jest zachodzenie tych dwóch kluczowych procesów, to ryzykujemy odparzeniami, rozmyciem konturu a nawet paskudnym zakażeniem. Na powierzchni dziary może znajdować się wyłącznie założony przez tatuażystę, specjalistyczny opatrunek – gdy ten zejdzie, nie stosujemy już niczego innego.
Ziomka kuzyn smarował wazeliną i mu się w tydzień wygoiło
Mit: do wygojenia tatuażu nie potrzeba żadnych kosmetyków, a jeśli już, to nada się wazelina. Niestety nadal wielu wydziaranych lubi sobie zaaplikować na uszkodzoną igłami skórę maź ropopochodną (dokładnie tym jest wazelina). Tworzy ona na skórze tłusty film – więc teoretycznie można stwierdzić, że natłuszcza i nawilża.
Prawda jest zupełnie inna: wazelina zatyka pory i w zasadzie jest taką folią spożywczą w kremie. Efekt jest ten sam – uniemożliwienie oddychania i odprowadzania wilgoci. A jeśli przy kremach jesteśmy – to dlaczego kupować drogie kosmetyki, skoro mamy nieśmiertelny krem Nivea albo ładnie pachnące balsamy? Ano dlatego, że nie są to kosmetyki dedykowane – ani nie nawilżają tak głęboko, ani nie odbudowują naruszonej warstwy lipidowej, ani nie wspomagają procesu gojenia. Na dodatek zawarte w drogeryjnych wynalazkach sztuczne aromaty i barwniki mogą działać drażniąco. Dlatego najlepiej zainwestować w Tattoo Cream Pina Colada i mieć pewność, że nakładamy na skórę składniki dostosowane do gojenia się świeżego tatuażu.
Koleś na forum pisał, że normalnie się kąpał i trenował i nic się nie stało
Mit: ze świeżym tatuażem można robić wszystko. Czyli brać długie kąpiele, ćwiczyć, imprezować do rana itp. Czy faktycznie rozczulanie się nad sobą w pierwszych dobach a nawet tygodniach po zrobieniu tatuażu, jest znakiem rozpoznawczym mięczaka?
Nie mięczaka tylko gościa, który chce, żeby jego dziara szybko się wygoiła i wyglądała później naprawdę dobrze, a nie mniej-więcej tak, jak ją sobie wyobrażał. O co chodzi z tą kąpielą i wysiłkiem fizycznym? Dla tatuażu groźne jest podnoszenie temperatury ciała i ciśnienia krwi, ponieważ doprowadzają one do rozbijania cząsteczek tuszu w komórkach i ich wyłapywania przez limfocyty – a to oznacza rozmyty kontur, blade kolory i ubytki we wzorze. Gdy dziara jest już wygojona a tusz stabilny, takie ryzyko nie występuje. Po kilku tygodniach możesz więc wracać do sauny, jacuzzi czy na siłkę.
Bratowa koleżanki opala się z dziarami i żyje
Mit: słońce nie ma wpływu na tatuaż. To wyjątkowo powszechne przekonanie wynika z prostych obserwacji: wydziarani opalają się a latem chodzą po ulicach, eksponując wzory. Owszem, tak właśnie jest – i można ich podzielić na dwie grupy: tych, którzy przed plażowaniem użyli specjalistycznego kremu przeciwsłonecznego do tatuażu oraz tych, którzy zaraz polecą na cover.
O ile w przypadku wygojonego tatuażu Tattoo Sunscreen chroniący przed promieniowaniem UVA i UVB wystarczy, aby bez stresu wychodzić na słońce, to świeżą dziarę należy bezwzględnie przed nim chronić. Powiedzmy to sobie szczerze: tatuaż to rana, albo raczej kumulacja setek tysięcy drobnych ale głębokich ran kłutych. Poparzenie słoneczne tego miejsca będzie szczególnie bolesne i na 99,9% doprowadzi do nieprawidłowego gojenia, niszcząc wzór.
A bo mój tatuator to powiedział…
W dyskusji o zasadności stosowania się do zakazów i nakazów po dziaraniu, kluczowe znaczenie ma zdanie ekspertów. Dobrze jest podeprzeć się formułką wypowiedzianą przez tatuażystę – zwłaszcza jeśli tego nie słyszy i nie może potwierdzić, że tak właśnie było.
Ktoś opowiada, że artysta, który wykonał jego wzór, zalecił stosowanie wazeliny albo zawijanie ręki w plastikową folię? Opcje są dwie. Numer jeden: ziomek trafił na naprawdę kiepskiego tatuażystę, żeby nie powiedzieć partacza. Może to osoba dopiero zdobywająca szlify w zawodzie, która do tej pory tatuowała tylko wieprzowe nóżki, zanim mama zrobiła z nich galaretę. Może to jeden z tych zwolenników wolnego rynku, którzy postulują zniesienie ograniczeń dotyczących jakichkolwiek zawodów, od kierowców TIR-ów po chirurgów-transplantologów. Tak czy inaczej – można tylko współczuć.
Druga, o wiele bardziej prawdopodobna opcja, to taka, że rozmówca po prostu cwaniakuje. No bo czy ważący 120 kg macho, który praktycznie mieszka w siłowni, z mięśniami rozrośniętymi nawet na czole, może się przyznać do regularnego kremowania dziarki bez ryzyka utraty reputacji? To jest oczywiście pytanie retoryczne, bo pewnie że może, tylko niepotrzebnie próbuje zaszpanować przy każdej okazji. Ponownie zalecamy współczucie, ale na pewno nie naśladowanie czy podążanie za takimi złotymi radami.
W każdym micie może kryć się ziarno prawdy. Bywają organizmy tak silne, że nie zniszczy ich ani kilkanaście lat codziennego picia, ani spanie na gołych deskach, ani nawet oglądanie meczy reprezentacji. I faktycznie, jedna czy druga dziara mogła zostać wyleczona bez żadnej pielęgnacji i bez stosowania się do zaleceń. Czy warto ryzykować i sprawdzić to na własnej skórze? Czemu nie – zawsze możesz zrobić cover, kto bogatemu zabroni?