Opalanie w solarium a tatuaż - w promieniach sztucznego słońca
Solarium! Trend początku XXI wieku, który dodawał nam mahoniowego blasku i podkreślał bladość pośladków. Szczególnie łatwy do zauważenia i rozpoznania jesienią i zimą. Bo niby skąd nagle u sąsiadki ten oliwkowy odcień urlopowej skóry, skoro jeszcze nie spłaciła rat za dywan?
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jak tatuaż reaguje na promieniowanie UV
- Czym może się skończyć zbyt długie opalanie
- Tatuowanie ciemniejszej skóry
W naszym klimacie nawet latem mamy słońca jak na lekarstwo. Co więc mają zrobić ci, którym marzy się skóra o odcieniu skwarki? A gdy mają już tatuaż? To już w ogóle sprawa się komplikuje…
Ogólnie znanym faktem jest, że promieniowanie szkodzi. Słoneczne także. Choć odczuwamy to tylko wczesną wiosną, gdy nieopatrznie wyleżymy się kilka godzin na piasku lub łące, czyli gdy dostaniemy poparzeń słonecznych.
Sposób na okiełznanie zgubnych efektów naturalnego opalania jest relatywnie prosty do opanowania. Instrukcja obsługi skóry ogranicza się wtedy właściwie do dwóch punktów: nie leż za długo na słońcu i użyj kremu z wysokim filtrem.
Z solarium jednakowoż sprawa nie wygląda aż tak… różowo.
Odrobina bladego pojęcia
Przed położeniem się do świetlistej trumienki trzeba zdjąć wszystko. Biżuterię też. Rozgrzana guma lub metal na palcu, nadgarstku albo szyi nie plasuje się zbyt wysoko w kategorii doznań postrzeganych jako przyjemne.
Zasłoń sutki. Nawet będąc mężczyzną warto przykleić stickini. To samo z przebarwieniami, bliznami, wypryskami, pieprzykami. A najlepiej zapytaj dermatologa o ich higienę na solarium, bo w niektórych przypadkach solarium będzie wykluczone, a niekiedy będzie zalecone w ramach terapii zmian skórnych.
Zmyj z siebie antyperspirant i inne specyfiki, bo opalanie w nich może przebarwić skórę. I najważniejsze – odżałuj kilka cebulionów w drogerii i użyj kremu przeznaczonego do opalania w solarium. Czy zwykły krem do opalania wystarczy? No nie, bo to trochę inna chemia.
W blasku sztucznego słońca
I tu przechodzimy do tematu tatuażu. Skoro czysta skóra wymaga tak wysokiego poziomu pielęgnacji przy wizycie na solarium, to ta z tatuażem będzie bardziej kapryśna niż ośmiolatek w cukierni.
Stary, wygojony tatuaż niejedne promienie słońca widział i nic mu się nie stało? To porównaj lewą i prawą rękę kierowcy. Albo stan pigmentu poniżej i powyżej linii tak zwanej rolniczej opalenizny. Jest różnica.
To nie jest tak, że tatuaż całkiem wyblaknie w ciągu jednej wizyty na solarium. Tusz jest wbity w skórę właściwą, która nie jest jej najbardziej zewnętrzną warstwą. Ale nie zachęcamy was do zdzierania naskórka, żeby wydobyć pierwotny koloryt wzoru i się o tym przekonać. Jednak to właśnie kondycja wierzchnich warstw skóry sprawia jak wyraźny i widoczny jest tatuaż.
Kosmetyczne poprawki
Wspomnieliśmy o odpowiednich kosmetykach zabezpieczających przed promieniowaniem UVA i B, które dostarcza naszej skórze wizyta na solarium. Dlaczego nie powinniśmy użyć zwykłych mazideł do opalania naturalnym słońcem? Czy grubsza warstwa kremu na tatuażu nas ochroni?
Tak i nie. Ochroni przed promieniowaniem, ale może sprawić, że sam efekt opalania będzie co najmniej zabawny. Dlaczego? Przez nierówną ekspozycję miejsca. Grubsza warstwa kremu, nieodpowiednio nałożona na tatuaż i jego okolice, zafunduje nam efekt tan lines. W przypadku większych kompozycji z tłem to właściwie nie jest wielki problem, ale delikatne kontury lub tatuaż bez wypełnienia, posmarowany kremem z filtrem, da nam… bladą plamę wokół wzoru z widocznym miejscem aplikacji kosmetyków. Wtedy pozostaje nam pogodzić się z plamami na skórze albo dorysowywać sobie wokół nich fikuśną ramkę.
Alternatywą do wizyt w solarium może być opalanie natryskowe. To nieinwazyjna metoda, której głównym celem jest… pokrycie skóry farbką. Oczywiście wnika ona w skórę, więc co prawda nie bombardujemy organizmu promieniowaniem UV, ale pokrywamy je substancją wywołującą reakcje chemiczne wewnątrz nas. Plus ta metoda przyciemniania skóry utrzymuje się maksymalnie tydzień oraz ma pewne… estetyczne mankamenty, co jeszcze do niedawna skutecznie udowadniał pewien były amerykański polityk.
Tusz to ciało obce
Nie bez kozery trzeba chronić tatuaż przed słońcem i promieniowaniem UV. Tak świeży, jak i ten starszy wzór wymagają od nas troski. Możemy to poczuć nawet przez ubrania w bardziej słoneczny dzień. A na zatuszowanej skórze trudniej będzie nam ocenić poziom oparzeń i podrażnień od opalania, więc także na co dzień kremy z filtrem to podstawa. Krem do tatuażu z filtrem SPF 50 Tattoo Sunscreen jest idealnym wyborem, ponieważ został skomponowany specjalnie do ochrony naszych tatuaży. Poza wysoką ochroną przed promieniowaniem UVB i UVA jest wzbogacony o składniki pielęgnujące naszą wydziaraną skórę.
Musimy pamiętać, że tusz też jest ciałem obcym, dlatego nasz organizm stara się go wydalić. Opalanie w solarium – podobnie jak naturalne, ale dużo szybciej – może to działanie nasilić, powodując mikrourazy w tkance skórnej. A mniejsze cząsteczki tuszu łatwiej rozbijane są i niszczone przez krwinki białe, co z kolei prowadzi do rozmywania i blaknięcia tuszu.
Podsumowanie
Tatuaż najlepiej jest robić na skórze w naturalnym odcieniu. Wtedy artysta nie będzie miał kłopotów z doborem barw i rodzajem wzoru. Osoby z ciemniejszą karnacją muszą używać pigmentów jaśniejszych i intensywniejszych, aby wyraźniej wyróżnić je na skórze. Dlatego tatuowanie mocno opalonej skóry nie tylko jest trudniejsze, ale może się okazać, że charakter tatuażu nie będzie współgrał ze skórą, gdy ta zblednieje bez opalania. Bo ten sam kolor, a nawet wzór zupełnie inaczej będzie siedział na skórze o innym odcieniu.
Nie zabronimy nikomu opalania, ale trzeba pamiętać, by robić to z głową. Efekt skwarki nie jest już i nigdy nie był modny, a nieodpowiednie użycie kosmetyków z filtrami na tatuażu może skończyć się bladą plamą wokół wzoru. Z drugiej strony po co opalać wytatuowaną skórę, skoro jej naturalny pigment został już dawno zmieniony…