Przejdź do głównej treści

Czy warto używać środków przeciwbólowych podczas tatuowania?

Czy warto używać środków przeciwbólowych podczas tatuowania?

Tatuaż boli. Choć poziom odczuwanego dyskomfortu zawsze zależy od miejsca, długości sesji, techniki tatuowania, naszego nastroju oraz ogólnej tolerancji na ból. Czy używanie maści lub innych środków przeciwbólowych jest wskazane? Czym one grożą?

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czy warto używać środków znieczulających
  • Jak analgetyki wpływają na proces tatuowania
  • Czym grozi nieodpowiednie znieczulenie skóry

Twardzi jak kamień w pralce

Środków przeciwbólowych jest setki. Polacy nie należą do europejskiej czołówki w spożyciu tych medykamentów, ale zawsze mamy w apteczce co najmniej dwa – trzy ich rodzaje. Najczęściej na ból głowy lub przeziębienie. Czy zatem sprawdzą się one w czasie sesji tatuowania?

Aby uśmierzyć ból, możemy łyknąć jedną lub kilka tabletek i mamy go… z głowy. Ale lepiej ich unikać w czasie sesji. To szczególnie ważne przy pierwszym tatuażu. Bo może się okazać, że dzięki zbyt dużej dawce środków przeciwbólowych nie będziemy mogli ocenić, czy sesja już powinna się skończyć. To istotne przy tatuowaniu wrażliwych miejsc, jak mostek i żebra, boki lub plecy. W tych partiach długotrwałe wibracje wywołane drganiem maszynki i napięcie mięśni mogą się odbić na naszych organach wewnętrznych. Efekt? Osłabienie, omdlenie, skurcze jelit, żołądka lub nerek. Dla osób, które wiedzą, czym jest kolka jelitowa lub nerkowa, wrażenie to jest co najmniej okrutnie bolesne.

Tusz po kremie

Innym sposobem są maści analgetyczne. Przydatne i niezwykle skuteczne zabijacze bólu. Z nimi efekt jest podobny – mogą absolutnie uodpornić naszą skórę, przez co zaserwujemy sobie zbyt długą sesję, której efekty odczujemy wieczorem i w nocy. Ich zalety to pełne znieczulenie. Co ważne dla osób, które przekroczyły już swój próg tolerancji bólowej. Bo pamiętajmy – im więcej sesji tym trudniej je wytrzymać. A w tatuażu nie chodzi o to, żeby niósł nam cierpienie, tylko by był zrobiony poprawnie, a nie pośpiesznie.

Kremy oraz spreje przeciwbólowe dzielą się na dwa – stosowane przed tatuażem i w trakcie. Pierwszy z nich wystarczy potrzymać pod folią przez godzinę, aby efekt ich działania utrzymał się przez kolejną połowę dnia, czyli praktycznie całodzienną sesję. Drugi ich rodzaj działa bardziej miejscowo i nakładany jest na uszkodzoną skórę, czyli najpierw należy wykonać pierwszą warstwę tatuażu – najczęściej konturu – by po wniknięciu w skórę zaczęły one działać. Ich efekt utrzymuje się krócej, jest bardziej miejscowy i nie daje uczucia pełnego znieczulenia, co może być szokujące, kiedy igła najedzie na skórę bez znieczulenia, potęgując wrażenie bólu.

I najważniejsze – nic nie trwa wiecznie, dlatego trzeba pamiętać, że nawet najlepszy analgetyk może przestać działać w środku sesji. A ponowne jego nałożenie nie będzie możliwe na uszkodzonej skórze. Z kolei dodanie innego specyfiku może spowodować interferencję i reakcję alergiczną organizmu. Tu zasada jest prosta – im skóra bardziej rozorana, tym gorzej znieczulona. 

Pierwsza sesja to próba siły

W jej trakcie zarówno my, jak i tatuator oceniamy wytrzymałość naszego organizmu. Małe tatuaże najczęściej robi się w czasie jednej sesji – kontur, czerń, kolory, biel. Większe kompozycje mogą mieć dodatkowe stadia – pierwszy kontur, tzw. water mark, później kontur właściwy i jego ewentualne dodatkowe pogrubienie, czerń, kolory i na końcu białe podbicia. Wtedy warstwy powstają w czasie kolejnych sesji. Wyjątkiem jest realistyczny tatuaż, który powstaje nie warstwowo a stopniowo. Dlatego możecie czasem zobaczyć kogoś z gotowym fragmentem wzoru, gdy skóra obok jest nadal czysta.

Jednak technika wykonywania tatuażu ma niewielki wpływ na używanie analgetyków. Tu zasada jest prosta – im później ich używamy, tym lepiej. Bo nikt nie powinien nam wmawiać, że nawet pierwszy tatuaż musi powstać w czasie jednej sesji. Uleganie stereotypom, że tatuaż musi boleć, trzy sesje wystarczą na cały rękaw, itd. najczęściej wypowiadane są przez osoby, które chcą się pochwalić swoją wytrzymałością lub po prostu kłamią. Ponieważ i one osiągną moment, w którym sesja będzie upiornie bolesna już po piątej minucie. Każdego to czeka. Jeśli ktoś mówi, że tak nie jest… mija się z prawdą lub cierpi na chorobę związaną z uszkodzeniem zakończeń nerwowych.

Czym grozi znieczulenie? 

Jeśli leżymy piątą godzinę pod igłą tatuując brzuch lub okolice nerek nie czując absolutnie najmniejszego dyskomfortu, bo nasza skóra jest pokryta kremem przeciwbólowym to możemy być pewni – ból przyjdzie, gdy środek przestanie działać. I będzie kilkukrotnie silniejszy. Dlaczego? Bo serwujemy sobie wielogodzinne drgania, jakie odbijają się na naszych organach wewnętrznych. To trochę jak z chorobą lokomocyjną z opóźnionym zapłonem. Wrażenia – podobnie – wątpliwe w swojej przyjemności.

Nie odradzamy używania środków przeciwbólowych. Wręcz przeciwnie. Pozwalają one na dużo wyższy komfort zarówno dla tatuatora, jak i osoby tatuowanej. Dlaczego? Bo ciało nie drży i nie kurczy się w naturalnym spazmie pragnienia odsunięcia się od narzędzia bólu. Ważne jest, aby znieczulenie stosować rozsądnie. Najlepiej wtedy, gdy jesteśmy już doświadczeni i na tyle znamy swoje ciało, aby nie przekroczyć granicy jego wytrzymałości. 

Pamiętajmy też, że nie zawsze jesteśmy w stanie ocenić i przewidzieć reakcję naszego organizmu na skład danego leku. A ostatnie czego nam potrzeba to bycie pod wpływem, z dużym uszkodzeniem skóry i we wstrząsie anafilaktycznym. Dlatego bądźmy ostrożni w stosowaniu leków przeciwbólowych. Bo na kolejną sesję możemy umówić się zawsze.

Podsumowanie

Tatuaże bolą, ale nie muszą boleć. Puryści twierdzą, że ta bariera separuje żółtodziobów od tych, którzy na tatuaż zasługują. Tylko komu oceniać kto i w jaki sposób chce zdobić swoje ciało? To zdanie typowe dla świeżych w temacie kogucików. Którzy nie poczuli jeszcze na własnej skórze przeszywającego bólu, jaki pojawia się po kilku minutach trzydziestej lub kolejnej sesji. Ci, którzy w krótkim czasie pokryli zdecydowaną większość lub całość swojego ciała wzorami doskonale wiedzą, że nie ma nic złego w środkach przeciwbólowych. Bo pozwalają one cieszyć się kolejną sesją z pominięciem ogromnego poczucia dyskomfortu. Jednak odradzamy używanie przeciwbólowych na początku tatuowania. Powinniście poczuć chociaż raz, jak to jest robić sobie tatuaż.