Co się dzieje po wyjściu ze studia tautażu– utylizacja, sterylizacja, badania
Często myślimy o tatuażu tylko w kontekście samej sesji. Wybieramy wzór, czekamy, tatuujemy, płacimy, wychodzimy, smarujemy, goimy, ćwikamy selfiaki. Ale sam proces tatuowania to nie wszystko. Co się dzieje w studio przed i po naszej wizycie i kto za to wszystko odpowiada?
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jak wygląda przygotowanie do sesji
- O procesie sterylizacji i utylizacji
- Jakie są zasady bezpieczeństwa
Przygotowanie i sprzątanie
Jak wygląda sprzątanie w Polsce wie każdy, kto był dzieckiem – sobota, 9.00 rano – nagłe otwarcie drzwi, w nich stojąca mama z naręczem szmatek, psikaczy i mazideł do kurzu i my… na granicy przytomności wysłuchujący, jakież to bojowe zadanie czeka nas tego, jakże smutnego w swoim przebiegu, dnia.
A w studiu? Po omówieniu i przygotowaniu wzoru lub kompozycji zaczyna się cały rutynowy proces tworzenia tatuażu. Ale tym razem skupimy się nie na wbijaniu tuszu w skórę, ale na tym co nie jest dla nas widoczne lub nigdy nie zwracaliśmy na to uwagi – przygotowaniu i sprzątaniu.
Tatuaże wykonuje się na specjalnych łóżkach, które trochę przypominają ginekologiczne samoloty albo na prostych leżankach. Im miejsca kaźni więcej mają możliwości regulacji, tym jest wygodniej… tatuatorowi, bo przecież nie nam. Dla nas luksus drzemeczki nie jest przewidziany – nas czeka odrętwienie kończyn i członków.
Salon tatuażu przypomina gabinet zabiegowy, do którego ktoś dosypał kilka garści kreatywności – wiszą nagrody, printy, pamiątki. I to wszystko powinno być sterylne, dlatego najprostszą metodą sterylizacji pomieszczeń są oczyszczacze powietrza lub lampy UV.
Samo stanowisko jest myte i przecierane chemią podobną do tej, którą stosuje się w gabinetach zabiegowych lub salach operacyjnych. Czemu? W końcu przerywamy powłoki skórne, więc higiena gra tu ważną rolę. Dlatego nawet jeśli dostaniecie poduszeczkę to będzie ona owinięta streczem lub folią. Nie, żeby ktoś się brzydził – jest to po prostu zabezpieczenie wielorazowego urządzenia. Podobnie rzecz wygląda z samą leżanką – pokrywa się ją folią i papierem, by nasz pot, krew, limfa, śluz, ślina, a niekiedy nawet i efekty jedynki lub dwójki zasiały jak najmniejsze spustoszenie w sprzęcie i nie zagrażały nam, tatuatorom i kolejnym klientom.
Sterylizacja i utylizacja
Ogromny odsetek sprzętu w salonie jest jednorazowego użytku – ręczniki, rękawiczki, pojemniki na farbę, szpatułki, a przede wszystkim igły służą tylko raz. Ponieważ płyny ustrojowe mogą przenosić najwięcej chorób – to konieczność. Jest tak i już. I opalanie igły nad zapalniczką nie przejdzie, bo to nie impreza z heleną, a zabieg tatuowania.
Zużyty sprzęt jednorazowy nie trafia do kosza, a do specjalnych pojemników na odpady medyczne i następnie jest utylizowany przez specjalnych odbiorców. Nie można sobie pozwolić na wyrzucanie igieł lub nasączonych krwią podkładów do kosza z odpadami zmieszanymi nawet, jeśli radośnie stwierdzimy, że przecież segregujemy i plastik trafi na recykling. Nie i już.
Z kolei sprzęt, którego nie da się sterylizować autoklawem, taki jak maszynki, musi zostać zabezpieczony przed i przez całą sesję. I to bez różnicy, czy używacie klasycznego szydła do dźgania, maszynki rotacyjnej, cewkowej albo bezprzewodowej – każdy jej element musi zostać dokładnie ukryty pod foliowym rękawem jednorazowym. Maszynka jako taka nie dotyka ciała, ale zabezpieczenie jej jest konieczne. Jest i już.
Bezpieczeństwo i badania
Higiena to rutyna, a nie rutyniarstwo. Przestrzeganie zasad higieny, sprzątania, zabezpieczenia i konserwacji sprzętu powinno wchodzić w krew i być naturalne jak mycie rąk po sikaniu – musi być standardem. Bo nawet, jeśli nam się nic nie stanie to stać się może komuś innemu.
Jeśli jesteśmy na coś chorzy lub jesteśmy nosicielami – musimy o tym powiedzieć przed sesją. Właśnie dla bezpieczeństwa innych. Nie chodzi o ostracyzm i odmowę tatuowania, ale o większą uwagę przy procesie zachowania zasad bezpieczeństwa i higieny. Po prostu robiąc tatuaż musimy być rozsądni i pamiętać, że zwiększone ryzyko zmusza nas do regularnego badania się pod kątem niebezpiecznych chorób zakaźnych. Czy to coś złego? Traktujmy to jak rozglądanie się na boki nawet na zielonym świetle – nie zaszkodzi, a może uratować życie lub zdrowie.
Podsumowanie
Przygotowanie studia przed sesją i po niej bardziej przypomina dbałość o gabinet lekarski niż o sobotnie sprzątanie łazienki lub zdmuchiwanie kurzu w pokoju z trudnodostępnych przestrzeni między książkami.
Nie znaczy to, że każdy tatuator powinien kończyć studia pielęgniarskie, by poznać metody zabezpieczenia przed ryzykiem zarażeń lub zakażeń, ale żeby nic nie weszło nam w krew to… musi nam wejść w krew bycie odpowiedzialnym.