Najgorsi klienci w studiu tatuażu
Każde miejsce ma swój charakterystyczny styl, sznyt, kodeks zachowania. Co zrobić, żeby sesja tatuażu przebiegła w dobrej atmosferze i nie zostawiła po sobie złego smaku? Studio tatuażu to nie imprezowa dziabalnia, w której powstają wyksiężniczkowane życzenia klientów. Każde takie miejsce ma swój niepisany kodeks postępowania i wzory zachowań. Dlatego warto wiedzieć, czego nie robić, by obecna i przyszłe sesje przebiegły odpowiednio komfortowo.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jak nie zachowywać się w czasie sesji
- Jacy są najgorsi klienci
- Czego nie robić w studio tatuażu
Kozaczki zostają w sieni
Chcesz tatuaż, więc przychodzisz do studia. Więc może ci się włączyć tryb cwaniaczenia. To zauważalny czasem trend zachowań wśród osób z większą ilością tatuaży, gdy obok nich pojawia się nuworysz albo zupełny golas. Czy warto okazywać mu swoją wyższość i traktować protekcjonalnie? A może przypomina to szkolną falę kocenia młodego rocznika przez starszych… Do czego byśmy nie przyrównali – nikt nie lubi wybujanych.
Flaczki z olejem
Chcesz tatuaż, więc przychodzisz do studia. Tak? No może… A co chcesz? No takie ten… i może coś w tym, albo takie… nie no, taki to nie, może inaczej, albo… Tryb jęczybulenia nie jest pożądany. Jeśli decydujesz się ozdobić ciało tatuażem to musisz mieć świadomość swojej decyzji i jej wieloletnich konsekwencji. W innym wypadku – przyjdź później. Najlepiej wtedy, gdy już nabierzesz pewności. Niekoniecznie pewności siebie, ale pewności tego, co chcesz mieć pod skórą.
Król melanżu
Chcesz tatuaż, więc przychodzisz do studia, ale wcześniej chlapniesz sobie strzemiennego, tak dla kurażu – na odwagę. Tatuatorzy raczej nie mają problemu, gdy siekniesz piwerko, lampkę wina albo mocniejszego drinka na rozluźnienie przed lub w trakcie sesji. Mięśnie wtedy ździebko wiotczeją, wchodzi znieczulenie. Ale żaden tatuator raczej nie będzie chciał wykonać swojej pracy na kimś, kto ledwie trzyma się świadomości i jest pod zauważalnym wpływem alkoholu lub narkotyków. A syndrom dnia poprzedniego? Generalnie wtedy bardziej boli, więc warto być odpowiedzialnym.
Państwo mądralińscy
Chcesz tatuaż, więc przychodzisz do studia. To twoje ciało, więc decydujesz o nim. A o swój pomysł będziesz walczyć do krwi ostatniej kropli z żył. Osoby z tatuażem dzielą się na kilka grup – tych, którzy mają ściśle określoną wizję swoich ozdób; tych, którzy pozwalają artyście na pełną dowolność i tych, którzy mają ogólny pomysł, ale dają pole do kreatywności swojemu artyście. Każde z tych podejść ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne, ale na pewno nie warto uparcie trwać przy swoim i dzielić włos na czworo, bo jakiś drobny element wzoru odbiega od naszej pierwotnej wizji.
Pan… optikon
Chcesz tatuaż, więc przychodzisz do studia, a tam… na każdym kroku golizna. Często kilku tatuatorów wykonuje swoją pracę w tym samym pomieszczeniu, goście pokazują swoje wygojone prace lub miejsca na te nowe, więc poziom intymności może być zaniżony. I choćby kusiło nas odsłonięte ciało osoby obok – zachowajmy się elegancko unikając wojeryzmu i nieprzejednanej chęci podglądania. Tak – obok jest ktoś bez koszulki, sukienki, spodni, ma na sobie tylko naklejki na sutkach lub ręcznik wokół miejsc intymnych. I odsłania je nie dla uciechy innych, a z technicznej konieczności naniesienia tuszu w te miejsca. Uszanujmy to nie gapiąc się.
Podsumowanie
Idąc do studia na pierwszy lub kolejny tatuaż warto być sobą. Rozgadywać się lub milczeć, być przebojowym lub wycofanym. Mieć swoją wizję lub oddać skórę w ręce artysty. Ale na pewno warto nie być jednym z najgorszych rodzajów klientów – kozaczkiem, niezdecydowanym, imprezowiczem, uparciuchem lub podglądaczem.