Zamknięta droga czy nowe możliwości kariery – tatuaż w miejscu pracy
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jak tatuaż wpływa na pracę
- Jak praca wpływa na tatuaż
Czy istnieją branże, w których posiadanie tatuażu jest obligatoryjne? Nie. Ale na pewno są miejsca, w których ich posiadacz będzie lepiej postrzegany niż osoba pozbawiona ozdób ciała.
Wyobraźmy sobie tatuatora, który nie posiada żadnego tatuażu. Czy wzbudza zaufanie? Albo okulistę z wytatuowanymi gałkami ocznymi. Uwierzymy jego kompetencjom?
Cieszy nas nacechowanie
Zmorą naszych, przeszłych i przyszłych czasów jest atrybucja. Nadawanie cech przez obserwację pomaga zaszufladkować osobę w danej roli lub pozycji – zhierarchizować ją. Daje nam to pewien uproszczony obraz osobowości. Bo przecież wspomniany tatuator musi mieć tatuaże. Wszakże, jeśli ich nie ma to co może o nich wiedzieć? O poziomie bólu, kompozycji, doborze barwników…
Lub taki barman. Jeśli nie ma bujnego zarostu, kraciastej kamizelki, podwiniętych rękawów, spod których wyziewają amerykańskie tradycyjne to jak rozpozna różnicę między Cosmopolitan a White Russian?
Bo wiecie… jeśli osoba robiąca nam kosmetyczny tatuaż, jakim jest na przykład makijaż permanentny brwi, sama takiego nie ma to jak jej zaufać? Albo redaktorowi, który właśnie stworzył ten artykuł o tatuażach, a sam nigdy nie leżał pod igłą? Czy może leżał?
Jaka wiedza o osobie sprawi, że podwyższymy poziom jej kompetencji? Odpowiedź – każda i żadna, bo zarówno przeszkadza jak i pomaga nam w tym ta nieszczęsna atrybucja.
Nacisk otoczenia
Są branże, w których nie można lub niewskazane jest posiadanie ozdób ciała. Ale co z miejscami, w których klienci wręcz oczekują ich obecności? Czy jako pracownik powinniśmy ulegać presji oczekiwań i zdobić ciało wbrew własnym przekonaniom? A może wręcz przeciwnie – będziemy stanowili awangardę stylu?
Na pewno istnieją miejsca pracy, które nie służą naszym tatuażom. Ratownik na basenie będzie miał spory kłopot z utrzymaniem wypielęgnowanej skóry, bo wciąż naraża ją na działanie chloru lub ozonu. Osoba sprzątająca – na działanie chemii do czyszczenia. Pracownik budowlany – na otarcia i rozcięcia. Kucharz – oparzenia. Lista jest tak długa, jak wiele mamy zawodów i możliwości naruszenia struktury tatuażu.
Ale taki nauczyciel tudzież wykładowca? Ewentualnie poprószy sobie tatuaż kredą, także nie ma biedy.
Tu przeszkodą są nie warunki pracy, a atrybucja otoczenia. Które to definiuje poziom tolerancji postrzegania ozdób ciała. Tak jak dwadzieścia lat temu nostril był przykładem buntu, a septum powodem do inwektyw o wyglądzie dojnej krowy tak dziś stanowią one jedne z najpopularniejszych – zaraz po uszach – miejsc do nakłuwania. Podobnie z dużo bardziej widocznymi tatuażami. Tendencja tolerancji wzrasta, ale nie dlatego, że społeczeństwo nagle stało się liberalne. Po prostu zwiększył się odsetek posiadaczy ozdób, a co za tym idzie – tatuaże spowszedniały.
Uciążliwe tatuaże
Czy to jednak znaczy, że mamy nie robić tatuaży, bo mogą się zniszczyć w naszym miejscu pracy? Otóż nie! Bo najważniejsze jest to, że możemy robić to, co lubimy lub kochamy i czerpać za to wynagrodzenie z i bez ozdób ciała. Bez względu na nasz wygląd.
Zachowawcza atrybucja zamykała i zamyka drogę kariery wielu osobom. Bo w jaki sposób tatuaże miałyby wpłynąć na poziom kompetencji pracownika? Stają się uciążliwe tylko w momencie ich tworzenia – bo trzeba wziąć wolne. Albo w czasie ich gojenia – bo trzeba częściej chodzić do łazienki, by je posmarować.
Podsumowanie
Decyzja o posiadaniu ozdób ciała nie powinna wynikać z presji społeczeństwa lub piastowanego stanowiska. Branża, w której zarabiamy na chleb z definicji nie powinna mieć wpływu na nasz wygląd zewnętrzny. Nacisk otoczenia, jaki się na nas wywiera i jakiemu ulegamy prowadzi do tego, że możemy zacząć się czuć jak w przebraniu lub nie na miejscu.