Kolorowy tatuaż - jak o niego dbać, aby nie stracił koloru?
Marzy ci się kolorowy tatuaż? Oczywiście czarny to też kolor, ale chodzi jednak o ten… bardziej kolorowy kolor? No i świetnie – aktualne trendy są łaskawe zarówno dla wielbicieli monochromatycznej, prostej kreski, jak i dla fanów newschool czy realistycznych dziar. A kiedy już wydasz pół wypłaty na to, żeby przez wiele godzin cierpieć ból, to fajnie by było, żeby trud się opłacił – czyli żeby wzór był równie piękny tuż po wygojeniu, jak i wiele lat później. Jest to wykonalne, ale trzeba wykazać minimum chęci i zdobyć odrobinę wiedzy. Gotowi na dawkę rzeczowych informacji o pielęgnacji kolorowych dziar? No to jedziemy!
Dlaczego tatuaż blaknie?
Zanim się rozpędzimy aż do pielęgnacji, warto wyjaśnić sobie podstawową kwestię: dlaczego w ogóle tatuaż traci swój kolor? To za co płacisz te ciężko zarobione pieniądze, skoro z czasem kolor będzie się wycierał? Po pierwsze: zajmie to trochę czasu. Po drugie: wiele zależy od ciebie. A po trzecie: bo tak nas Natura skonstruowała.
Dla nas tatuaż to piękny wzór. Dla skóry – ciało obce, które nie dość, że spowodowało ból i uszkodzenie, to jeszcze nie chce zniknąć (tak jak robi to np. drzazga czy inny przedmiot powodujący skaleczenie). Podczas gdy ty paradujesz dumnie z nową dziarą, twój układ odpornościowy rozpoczyna misję, której celem jest pozbycie się intruza.
Kiedy do ciała wnikają drobnoustroje – bakterie czy wirusy, limfocyty wchłaniają je i utylizują. Z tatuażem mają jednak problem – cząsteczki tuszu są zbyt duże na standardowe postępowanie. Ale twój organizm jest sprytny jak MacGyver w potrzasku – on z szarej taśmy i zapałek zrobi bombę, a limfocyty z samych siebie utworzą mur ochronny, zgodnie z zasadą, że skoro nie można intruza usunąć, to trzeba uniemożliwić mu przemieszczenie się. I o to właśnie nam chodzi – paradoksalnie uruchamiając mechanizmy obronne, organizm sam utrwala dziarę. Ale to tylko do czasu.
Limfocyty pozostają czujne. Czekają tylko na okazję, żeby jednak wchłonąć tusz i zagnać go do wątroby, gdzie zostanie rozłożony do pierwiastków. Może to nastąpić wówczas, gdy cząsteczki zostaną rozbite – a do tego już przyczyniamy się sami, źle traktując naszą dziarę, zarówno tuż po zrobieniu, jak i wiele lat później.
Świeża dziara: jak nie zepsuć koloru już w pierwszych tygodniach?
Otwórzmy zatem katalog czynności, które mogą zaszkodzić dziarze poprzez robicie struktury cząstek tuszu, wprowadzonego pod skórę. Na pierwszym miejscu mamy oczywiście niestosowanie się do zaleceń tatuatora już w pierwszych godzinach, dniach i tygodniach po dziaraniu. Co mówi artysta?
Nie wolno brać długich i gorących kąpieli – co najmniej z tydzień tylko szybki, letni prysznic. Dlaczego? Ponieważ gorąca woda podwyższa temperaturę, ta z kolei otwiera pory skóry. Duża ilość pary wodnej dodatkowo przyspiesza ten proces. Świeży tusz po prostu wypływa z miejsca docelowego. W pewnym stopniu jest to naturalne, ale jeśli stracisz zbyt wiele barwnika, kolor będzie nijaki już od początku.
Co dalej? Nie wolno uprawiać intensywnych sportów. Powód jest dokładnie ten sam: podwyższenie temperatury (a także ciśnienia krwi), które prowadzi do otwierania porów. Konsekwencje już znamy.
A teraz najgorsze: taki sam efekt daje alkohol, papierosy i spora część innych używek z katalogu tych mniej legalnych. Jeśli więc chcesz dobrze się bawić (dajmy na to na festiwalu w Czechach czy w Holandii), to dziarę zrób później.
Kolejnym zagrożeniem jest kombinowanie przy second skinie. Powinien on zostać na miejscu naprawdę krótko, aby uchronić świeży wzór przed zanieczyszczeniami mechanicznymi. Gdy folia zaczyna sama odchodzić, nie ma sensu próbować jej ponownie naklejać. I absolutnie, pod żadnym pozorem, nie wolno również zaklejać dziary ponownie folią spożywczą. Ona jest doskonała do kanapek, nie dla dziary. Nie warto też przeginać w drugą stronę i zdzierać second skina za wcześnie – stanowi on barierę w czasie, gdy skóra jest najbardziej wrażliwa, świeżo skaleczona. Nie ruszaj, bo nawet do wesela się nie zagoi.
Kolor trwały na lata – rytuały dla wydziaranych
Tak w pierwszych dniach, jak i w kolejnych latach, kluczowa jest prawidłowa pielęgnacja dziary. Jeśli kolor ma pozostać wyraźny, musisz zadbać o skórę. A powinna ona być jak golonka: mięciutka, tłuściutka i soczysta.
Do pielęgnacji tatuażu warto stosować dedykowane kosmetyki. Dlaczego właśnie takie a nie dowolny balsam z drogerii czy krem z apteki? Ponieważ tylko specyfiki zaprojektowane z myślą o wydziaranej skórze, wykazują łącznie wszystkie działania, jakich ona potrzebuje. W przypadku świeżej dziarki dobrym wyborem będzie krem do tatuażu Tattoo Cream Pina Colada, a w pielęgnacji starszych pomogą masełka do tatuażu. Pielęgnują jej warstwę lipidową nie przetłuszczając naskórka. Dogłębnie nawilżają nie tylko wierzchnie warstwy, ale także skórę głęboką, w której znajduje się tatuaż. Zmiękczają ją przy tym, dzięki czemu naturalnie zachodzące złuszczanie czy też gojenie w razie urazu, nie skutkują powstawaniem zrostów i blizn. Umożliwiają wnikanie substancji odżywczych do środka, ale nie powodują przy tym rozszerzania porów. Takiego combo nie da ci ani przydatny w trakcie gojenia ran Bepanthen, ani pielęgnujący tylko wierzchnie warstwy balsam, a już na pewno nie wazelina – pochodna ropy naftowej, nadająca się sam wiesz do czego a nie do kremowania.
Tusz na wakacjach – jak dbać latem o kolorowy tatuaż?
Zarówno tuż po zrobieniu jak i po wielu latach, najbardziej podstępnym wrogiem dziary pozostaje słońce. Promieniowanie UVA przenika aż do warstwy podskórnej (albo co najmniej do skóry właściwej, jeśli przezornie zabezpieczyłeś się solidną warstwą tkanki tłuszczowej). Tak czy inaczej, dosięga cząsteczek tuszu i rozbija je. A pamiętasz, na co czekają limfocyty? Właśnie na dobranie się do rozbitych cząstek tuszu. Ba-dum-tss!
Proces ten zachodzi nie tylko nazajutrz po sesji, ale i dekadę później. O ile jednak na początku należy zasłaniać wytatuowaną skórę głównie w obawie przed poparzeniami słonecznymi, to później nie trzeba już odmawiać sobie jaszczurzej przyjemności wygrzewania się na leżaczku. Trzeba jednak zastosować krem z filtrem do opalania – ale znów taki specjalny, do tatuażu, chroniący również przez promieniami UVA (Tattoo Sunscreen SPF 50).
Jaką dziarę lepiej sobie zrobić: czarną czy kolorową? Oczywiście taką, jaka Ci się podoba i jaka będzie najlepiej pasowała do dotychczasowych wzorów (chyba że robisz pierwszy tatuaż, wtedy masz całkowitą dowolność). O jedne i drugie dziary trzeba dbać tak samo – wtedy nie będziesz musiał nikomu udowadniać, że czarne jest czarne, białe - białe a czerwone – czerwone (i tak dalej, aż do wyczerpania palety).